O Ekspertyzie, czyli Wiedza Wynikająca z Doświadczenia

Kim nie jestem: nie jestem kobietą ani matką, nigdy nie dane było mi rodzić. Nie jestem też typowym mężczyzną, ani - wedle mojej wiedzy - nie jestem ojcem. Zdarza mi się czasem fantazjować, że oto nagle szuka mnie i pojawia się w moim życiu syn lub córka, ktoś, o kim nie wiem; jeżeli jest w tym, choć ziarno prawdy, to jeszcze mnie nie odnaleźli. Być może mają oni już teraz swoje własne rodziny - i jest to dla mnie myśl kojąca, gdyż sam nigdy rodziny nie założyłem.
Z tego powodu nie jestem, więc ekspertem od narodzin z rodzicielskiego punktu widzenia. Ale również nie jestem z góry przekonany o słuszności rodziny, apodyktycznej, kontrolującej i nadopiekuńczej wobec dzieci i młodzieży, jak to obecnie często się zdarza. Moje zachowanie nie jest agresywne, dyktowane instynktem czy wiedzione genetycznym imperatywem do prokreacji kolejnych ludzkich istot. Tak, więc nie jestem rodzicem w dosłownym sensie, lecz - mówiąc obrazowo - wcielam się w rolę rodzica w procesie Transitions, a także w rodzinie, w której przyszło mi się urodzić...
Nie jestem, więc tutaj zbyt oryginalny. Narodziłem się... doświadczyłem moich narodzin. Nie będąc badaczem, ale będąc pełen ciekawości - narodziłem się, więc przestudiowałem swoje narodziny. Uczyłem się z podobnymi mi ekspertami, którzy również studiowali swoje narodziny. Na szczęście nie jestem naukowcem, ale narodziłem się i poddałem moje narodziny badaniom. Nie w wieży z kości słoniowej ani w laboratorium - tu w moim własnym ciele, w którym się narodziłem i które staje się dowodem samym w sobie. Nic, co odróżniałoby mnie od reszty ludzkości, obserwowanie doznań ciała jest wystarczającym dowodem by wiedzieć (z doświadczenia), że narodziłem się...
W zeszłym roku znalazłem w moim ogrodzie kilka małych żółwi niewiele większych od monet. Oczy miały jeszcze nieotwarte, ale już były pełne determinacji by gdzieś podążać, mimo bycia od początku w domu w swoich skorupach. Nie wiedziały gdzie idą, a "nie zważaj na nic" stało się ich główną wytyczną i uwarunkowaniem. Czytałem niedawno o narodzinach konia. Okres ciąży u klaczy wynosi 11 miesięcy, źrebię toruje sobie drogę na świat kopnięciami, wydostaje się z workowatej struktury, po czym staje na własnych nogach i chodzi w przeciągu kilku godzin. Skąd wie co i jak ma robić?
Tak samo jak 60 miliardów ludzkich istot przede mną, musiałem sobie radzić podczas procesu narodzin, z lepszym lub gorszym skutkiem. Tak jak podczas większości tych ludzkich narodzin (jeżeli poród odbywał się w naturalny sposób) musiałem obrócić głowę tak, żeby dopasować się i przejść przez kanał rodny i kości mojej matki. Skąd wiedziałem jak to zrobić? A jednak narodziłem się... W całym ssaczym gatunku, rodzaju, rodzinie tylko człowiek musi odwrócić głowę od osi ciała i od serca. To odróżnia nasze narodziny od narodzin innych ssaków i sprawia, że w o wiele większym stopniu kształtują one nasze doświadczenia. Wszystko, co robimy po raz pierwszy w życiu ma na nas ogromny wpływ, a przez to później konsekwencje na wielu poziomach.
Podczas doświadczania przemian, przechodzenia przez krzyżujące się drogi w życiu, kiedy to trzeba dokonywać wyborów, mam poczucie, że zazwyczaj wiem za dużo, bądź za mało. Prowadzi mnie to do głęboko ludzkiego pytania o wiedzę. Skąd tak naprawdę wiem? Co sprawia, że mnie to w ogóle obchodzi? Dlaczego pytam? Albert Einstein powiedział: "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy". Dlaczego nie mogę wierzyć we wzajemnie wykluczające się pojęcia - fakty i wyobrażenia jednocześnie? Być może wygląda to na sprzeczność, ale w Rzeczywistości jest znacznie bliższe Prawdy. Nie ograniczajmy siebie ani Kreatywności przez próby udowodnienia słuszności tylko jednego sposobu myślenia o Narodzinach. Otworzy nas to na więcej możliwości, na pełniejsze doświadczanie Przejść, a więc ruchu i zmian, które w rzeczy samej są Życiem.